niedziela, 30 kwietnia 2017

"Nic się nie dzieje, wszystko się zdarza."

   Liceum przeminęło. Nawet nie wiem, kiedy. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że to były najlepsze lata mojego życia i bardzo chętnie przeżyłabym je jeszcze raz.
   Nie jestem osobą, która łatwo przyzwyczaja się do zmian. Bardzo często wspominam to, co się wydarzyło. Jestem typem "wspominajki", tak to nazywam. Czasem bywa to aż nazbyt uciążliwe, bo zamiast skupiać się na tym, co przede mną, myślami wędruję gdzieś za siebie, odtwarzam momenty, rozpamiętuję. Ale to nie to jest w tym wszystkim najgorsze. Najgorsze jest układanie alternatywnych scenariuszy własnego życia. "A co by było, gdyby...? Mogłam zrobić to inaczej... Dlaczego ja to powiedziałam/zrobiłam?"
   W liceum nauczyłam się pewnej bardzo ważnej rzeczy - nie oceniaj ludzi zbyt szybko. Nie twórz sobie w głowie ich wizerunku. Nawet nie wiesz, jak szybko sama możesz się zmienić. Szkoda, że zdałam sobie z tego sprawę dopiero teraz, kiedy mój czas w tej szkole dobiegł końca. Naprawdę polubiłam to miejsce. Jeśli ktoś z moich znajomych to teraz czyta - zwracam się bezpośrednio do Ciebie. Przywiązałam się. Naprawdę Cię polubiłam. Nie wiem, kim jesteś, ale Cię lubię. Takim, jaki jesteś. I przepraszam, jeśli kiedyś Cię zraniłam. Oceniłam. Próbowałam zmienić po swojemu.
   Tak bardzo chciałabym rozegrać to wszystko jeszcze raz. Ale człowiek uczy się na błędach. To przykre. Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią podejmować szybkie i dobre decyzje. Ja, zanim na coś się zdecyduję, muszę to baaardzo długo przemyśleć. A koniec końców i tak podejmę niewłaściwą decyzję.
   Korzystajcie z życia. Cieszcie się nim. Cieszcie się ludźmi, którzy są dookoła Was. Na koniec dojdziecie do wniosku, że jednak było fajnie, ale mogło być lepiej. Że jednak nie skorzystaliście ze wszystkiego w pełni, tak jak chcieliście. Wtedy niestety będzie już za późno. Wszyscy się rozchodzą. A my zostajemy sami ze swoimi wspomnieniami. Dołóżmy starań, by były one jak najlepsze, żebyśmy mogli patrzeć na stare zdjęcia z uśmiechem, a nie płacząc. Chyba, że będą to łzy szczęścia i radości.

Ściskam mocno,
Nel.

poniedziałek, 27 lutego 2017

problemy

     Każdy z nas ma swoje problemy. Nie jest to żadnym wiekopomnym odkryciem. To raczej stwierdzenie ogólnie znanego faktu.
    Ale wiecie, co najbardziej mnie boli, przeraża, zasmuca? Ocenianie problemów przez osoby postronne. Najgorsze jest to, że każdy z nas to ma. Mówiąc każdy mam na myśli Ciebie, siebie, Twoją koleżankę, kolegę czy kogokolwiek z Twojego otoczenia. Lubimy szufladkować i często robimy to całkowicie nieświadomie. To jest straszne, naprawdę.  Schody zaczynają się wtedy, gdy dostrzegamy nasz błąd. Gdy zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, jacy potrafimy być niesprawiedliwi. Ocenić jest niesamowicie łatwo. Naszyć na kogoś jakąś łatkę. Zepchnąć go w krąg ludzi naznaczonych przez nas samych. A nie lubimy przyznawać się do błędów, oj nie. To godzi w nasze ego. Przecież jesteśmy wszechwiedzący. Jak to mogliśmy się mylić?
    A właśnie mogliśmy. Nie znamy sytuacji. Nie znamy wszystkich stron. Nie znamy uczuć. Więc nie oceniajmy. Albo przynajmniej nie oczerniajmy publicznie, w rozmowach. Zatrzymajmy nasze wnioski dla siebie. Tak będzie lepiej. Dla wszystkich.
    Nie próbujmy też wpływać zbytnio na decyzje innych. Upartość może tak zapiec człowieka, że nawet mimo naszych kazań, on i tak nie zmieni zdania. A może potem nawet powie, że byliśmy tyranami. Z drugiej strony przecież nie możemy stać bezczynnie i patrzeć, jak ktoś nam bardzo bliski pcha się w jakieś głębokie bagno!
    Bądźmy obok niej. Po prostu bądźmy. Czasem nasza obecność może znaczyć o wiele więcej, niż proponowanie rozwiązania problemu. Jeśli jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, będziemy wiedzieć jak postąpić w każdej indywidualnej sytuacji. Obserwujmy, ale nie szufladkujmy. Bądźmy, ale nie narzucajmy się. Ważne, żeby druga osoba zawsze czuła, że może na nas liczyć.
    A co jeśli ktoś do tej pory nam bliski odwraca się od nas, a potem słyszymy, że to my byliśmy ci najgorsi? Może nie będzie to praktyczne, co teraz powiem, ale odpuśćmy. Jeśli ktoś nie dostrzegał naszych starań to znaczy, że nie był nas wart. Ciężko jest mi to teraz pisać, bo poznanie różnych stron może sprawić, że czujemy się zagubieni w ocenie rzeczywistości.
    Wszystko jest kwestią umysłu. Jeśli włączymy tryb dostrzegania tylko złych momentów, tylko takie będziemy widzieć. Ale jeśli pozwolimy sobie na dostrzeżenie różnych aspektów może nie będzie nam łatwiej, ale z pewnością wyjdzie nam to na dobre.

Ściskam mocno,
Nel

PS. Trudno jest pisać, kiedy ma się milion myśli na minutę, a próbuje zebrać to wszystko w jakąś spójną, sensowną całość. 

sobota, 25 lutego 2017

powroty

   Doszłam do wniosku, że w życiu najlepiej wychodzą mi powroty, nagłe wejścia smoka, pojawianie się znikąd. Po prostu zjawianie się.
   I tak oto zjawiam się na tym blogu po ponad 2 latach od mojej ostatniej obecności. Wtedy byłam w pierwszej klasie liceum, teraz na karku mam maturę. Może trochę wydoroślałam, zmieniłam sposób patrzenia na różne sprawy. Nawet po przeczytaniu moich ostatnich postów stwierdziłam, że nie do końca zgadzam się z tym co wtedy nagryzmoliłam. Ale w tamtym czasie to było moje, moje osobiste przemyślenia, wnioski, odczucia. 
   Przestałam lubić tematyczne opisywanie różnych spraw. Mój blog nazywa się "pomiędzy myślami", więc pozwolę, by te pomiędzymyśli wychodziły ze mnie lekko. Próbowałam pisać tematycznie. W wersji roboczej mam jakieś 5 postów, których już nigdy nie opublikuję. Doszłam do pewnego ładu z samą sobą i odkryłam, że nie potrafię się przymusić do pisania. To powinno wypływać ze mnie w niewymuszony sposób. 
   Dlatego zmienię teraz niego sposób pisania postów. Będą to naprawdę moje myśli, które pojawiają się we mnie wśród różnych życiowych zdarzeń. Spostrzeżenia, którymi chcę się dzielić ze światem, ale nie w taki ekspansywny sposób. Lepiej jak spiszę je tutaj, niż będę nimi zasypywać ludzi z mojego otoczenia, których może to nie interesować. Mój ekstrawertyczny introwertyk będzie się wypowiadał tutaj, opowiadając o poważnych rzeczach. Ekstrawertyk w życiu realnym wspomni o błahych sprawach. A introwertyk w prywatnym notesiku opisze wszystkie wewnętrzne emocje. I każdy znajdzie swoje miejsce. 
   To chyba tyle jak na pierwszy post. Będę tu wracać, ale tak nagle, jak mam w zwyczaju. Nie będę obiecywać, że wrócę tu na przykład za tydzień, bo to się nigdy nie udaje. Wrócę tu, kiedy będzie taka potrzeba.

Ściskam mocno,
Nel.