Małe dziecko powie, że to takie cztery panie, które przychodzą w odpowiednich momentach w roku, przynosząc ze sobą koszyczek wypełniony różnymi przedmiotami odpowiadającymi ich mocy (może nie dosłownie w ten sposób powiedzą, ale coś w tym stylu). Nieco starsza osoba powie, że to okresy czasu w ciągu roku, które odróżniają się od siebie różnymi cechami, np. temperaturą, krajobrazem. Ale czy pory roku to tylko jakieś ustalone określenia, pomagające nam opisać przestrzeń czasową? Według mnie nie. W prawie każdej rzeczy czy zjawisku staram się dostrzec jakieś głębsze znaczenie. Więc teraz skupię się na mojej interpretacji pór roku.
WIOSNA
To moja ulubiona pora roku, z dwóch powodów - narodziłam się, kiedy trwała oraz dlatego, że kojarzy mi się z odradzaniem. Jest kilka rzeczy [zjawisk], które kojarzą mi się właśnie z moim drugim powodem lubienia wiosny - wszystkie wschody (Słońca, Księżyca), kiedy kwiatek rozkładała płatki po nocy itd. Wiosna jest odrodzeniem - po mroźnej zimie, kiedy wszystko pozostaje w spoczynku, nagle rodzi się i rozkwita. Uwielbiam ten czas, kiedy pojawiają się pierwsze pąki na drzewach, trawa robi się coraz bardziej zielona. W lesie coraz więcej ptaków odśpiewuje swoje pieśni, coraz więcej drzew wita nas świeżymi listkami. To wszystko jest takie piękne i zarazem niesamowite. Każda wiosna przynosi ze sobą coś nowego, powiew świeżości, radości. Napawa pozytywami, daje nadzieję na lepsze jutro.
LATO
Pewnie większości lato kojarzy się z wakacjami i odpoczynkiem. Mi po części też, jednak bardziej przypomina mi o paskudnym cieple (Nienawidzę, kiedy termometry wskazują więcej niż 30 stopni, męczę się!), spalonych plecach i ciągłym pytaniu mnie przez innych, dlaczego siedzę w domu, bo przecież jestem taka blada (Ale ja naprawdę staram się opalić, serio! Co z tego, że godzinami siedzę na słońcu, robię się piekielnie czerwona, a potem przez kilka tygodni złazi ze mnie skóra i nici z mojego opalania?). Lato to dla mnie trwanie, ale jednocześnie odczuwanie radości z istnienia. Wakacje są czasem, który staramy się wykorzystać w jak najlepszy sposób, wyjeżdżając na wycieczki czy spędzając czas z przyjaciółmi. Porównując je do ludzkiego życia można powiedzieć, że jest to okres nastoletni.
JESIEŃ
"BUUU! DLACZEGO TU NIE MA PIĘKNEGO OBRAZKA Z KOLOROWYMI LIŚĆMI?????/???/??!!!1!!!!11!!" Bo tak. Bo nie lubię jesieni.
Pewnie nasuwa Wam się pytanie, WHY, PRZECIEŻ JEST TAKA PIĘKNA! Dobra, zgodzę się, że pierwsze kilka tygodni jest piękne - świeci słońce, robi się kolorowo, drzewa przybierają piękne barwy i idąc przez park czy las nasze oczy odbierają miłe bodźce. Można ten okres przyrównać do wstąpienia w dorosłość i późniejszą radość z niej - czujemy się tacy dojrzali, cieszymy się z doświadczenia życiowego. Jednak potem liście opadają i przychodzi szara rzeczywistość. Zaczyna się słota, wszystko robi się nieprzyjemnie ciemne, dopada nas depresja, coraz gorzej się czujemy. Coś nam umyka, coś odchodzi. Jesień głównie kojarzy mi się z przemijaniem - widzimy, że wszystko zaczyna podupadać i jesteśmy zrozpaczeni, bo nie możemy nic z tym zrobić, jesteśmy bezradni. Podobne skojarzenie mam z zachodem słońca i morzem. Więc jak mi ktoś kiedyś wręczy obrazek z jesiennym zachodem słońca nad morzem to chyba zabiję.
ZIMA
Przychodzi Królowa Śniegu i obsypuje świat białym puchem. Wszystko zasypia. Może dla niektórych zima jest smutnym okresem, bo w końcu umarło coś, co jesienią tak bardzo się męczyło. Ale dla mnie w gruncie rzeczy ta pora roku jest bardzo przyjemna. Po tym, jak cały świat płakał w czasie poprzednich miesięcy, tak teraz ogarnął go błogi spokój i pozwolił odpocząć. Wszystko jest w spoczynku, cieszy się oddechem. Po prostu śpi. Ale jednocześnie ma się tą świadomość, że niedługo się obudzi, odrodzi, bo nadejdzie Pani Wiosna i swoim wesołym śmiechem zaklętym w śpiewie ptaków i płatkach kwiatów podniesie świat z łóżka i strzepnie z powiek resztki snu.
- - -
Dziękuję wszystkim, którzy zainteresowali się moim blogiem. Każdy komentarz pobudza mnie do dalszej pracy, nawet negatywny (Dzięki nim wiem, nad czym powinnam popracować. Ale nie każda krytyka tak działa - musi być konstruktywna i zawierać argumenty, nie być tylko hejtowaniem).
Mam też pewną prośbę do czytelników - jeśli się Wam coś nie podoba w moim rozumowaniu, jeśli uważacie, że pewne strawy może są widziane przeze mnie w niezbyt poprawny sposób, PROSZĘ, powiedzcie mi o tym, a nie dąsacie się i staracie omijać szerokim łukiem.
Ściskam mocno,
Nel.