Nie jestem osobą, która łatwo przyzwyczaja się do zmian. Bardzo często wspominam to, co się wydarzyło. Jestem typem "wspominajki", tak to nazywam. Czasem bywa to aż nazbyt uciążliwe, bo zamiast skupiać się na tym, co przede mną, myślami wędruję gdzieś za siebie, odtwarzam momenty, rozpamiętuję. Ale to nie to jest w tym wszystkim najgorsze. Najgorsze jest układanie alternatywnych scenariuszy własnego życia. "A co by było, gdyby...? Mogłam zrobić to inaczej... Dlaczego ja to powiedziałam/zrobiłam?"
W liceum nauczyłam się pewnej bardzo ważnej rzeczy - nie oceniaj ludzi zbyt szybko. Nie twórz sobie w głowie ich wizerunku. Nawet nie wiesz, jak szybko sama możesz się zmienić. Szkoda, że zdałam sobie z tego sprawę dopiero teraz, kiedy mój czas w tej szkole dobiegł końca. Naprawdę polubiłam to miejsce. Jeśli ktoś z moich znajomych to teraz czyta - zwracam się bezpośrednio do Ciebie. Przywiązałam się. Naprawdę Cię polubiłam. Nie wiem, kim jesteś, ale Cię lubię. Takim, jaki jesteś. I przepraszam, jeśli kiedyś Cię zraniłam. Oceniłam. Próbowałam zmienić po swojemu.
Tak bardzo chciałabym rozegrać to wszystko jeszcze raz. Ale człowiek uczy się na błędach. To przykre. Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią podejmować szybkie i dobre decyzje. Ja, zanim na coś się zdecyduję, muszę to baaardzo długo przemyśleć. A koniec końców i tak podejmę niewłaściwą decyzję.
Korzystajcie z życia. Cieszcie się nim. Cieszcie się ludźmi, którzy są dookoła Was. Na koniec dojdziecie do wniosku, że jednak było fajnie, ale mogło być lepiej. Że jednak nie skorzystaliście ze wszystkiego w pełni, tak jak chcieliście. Wtedy niestety będzie już za późno. Wszyscy się rozchodzą. A my zostajemy sami ze swoimi wspomnieniami. Dołóżmy starań, by były one jak najlepsze, żebyśmy mogli patrzeć na stare zdjęcia z uśmiechem, a nie płacząc. Chyba, że będą to łzy szczęścia i radości.
Ściskam mocno,
Nel.